29 marca 2013

Rozdział V

Ray to dzieło Apy xd
***

Martyna miała przyjaciółkę. Nie do wiary, że ta przyjaciółka zdobyła jej przyjaźń.
Otóż dziewczyna miała 17 lat.
Schnitzel postanowiła zakłócić równowagę domu i przyprowadziła Justine Kennedy, młodą blondynkę o brzydkich, zielonych oczach, która nigdy nie traciła uśmiechu z twarzy. Zaprzyjaźniła się z Martynką w przedszkolu.
- Justine Kennedy - przedstawiła się.
- A my jesteśmy...
- Nie musicie mówić. Slash, Axl, Izzy, Steven, Myles i ten sławny Duff - uśmiechnęła się.
Izzy mimowolnie rzucił do Slasha cicho:
- Przy niej kawały o blondynkach nabierają sensu.
- Ciekawe, czy przy tobie te o cyganach też - wypaliła Justine. Tym zdobyła uznanie Jeffa, który zaśmiał się ochryple i poprosił, by usiadła obok siego.
Slash, zapalony fan butelek, tych, które są pełne, i tych do gry, zaproponował grę w butelkę. Myles, zdziwiony nazwiskiem Justine, otrząsnął się z zadumy i poprosił o prawo do rozpoczęcia ulubionej gry gitarzysty. Wszyscy się usadowili. Izzy usiadł naprzeciwko nowej koleżanki.
Mydelniczka zakręcił butelką.
- Izzy! - oznajmił. - Pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie - rzucił spokojnie Stradlin, popijając Nighta.
- Pocałuj Justine! - rozkazał. Jeffrey wypluł Nighta prosto w twarz Axl'a, który zaczął się awanturować.
Kennedy wybałuszyła oczy.
Slash zachichotał.
- Taak, chamskie się liczą! - zawołał zadowolony. Izzy próbował jeszcze powstrzymać kolegów, ale uległ. Przerażonej blondynce uśmiech zniknął z twarzy, kiedy zauważyła, że chłopak pochyla się ku niej nad butelką. Zanim zaczęła protestować, przyłożył swoje ciepłe wargi do jej ust, składając pocałunek.
Mimowolnie zamknęła oczy... I rzeczywistość powróciła, po jakiejś minucie Saul zaczął się śmiać.
- Hej, nie zamiziajcie się na śmierć!
Axl podchwycił temat i wszyscy obecni zaczęli rechotać, oprócz Mylesa i Martyny.
Izzy odsunął się od Justine.
- Przestańcie rechotać.
Dziewczyna posłała mu spojrzenie mówiące: "Dzięki". Zacisnęła usta.
- Hmm, nie mam ochoty już grać - powiedział Isbell beznamiętnie i poszedł na balkon. Jako iż Sznycel rzuciła koleżance znaczące spojrzenie, Kennedy podniosła się z ziemi i rzuciła:
- Ja też! - i wyszła za gitarzystą.
Palił na tarasie. Podeszła do niego, przewiało ją zimne powietrze.
- Czyżbym źle całowała? - rzuciła nonszalancko. Zmierzył ją spojrzeniem i zgasił papierosa.
Oparła się o barierkę. Podszedł do niej i ją przytulił.
Pierwszy ludzki ruch, odkąd go poznała. Od razu zrobiło jej się ciepło.
- Jak mogłaś tak sądzić? - zamruczał jej do ucha. - Przecież to był najcudniejszy całus na całym świecie.
Zanim zrozumiała, co on zrobi, znów ją pocałował. I znów. I znów.
Chwycił ją za ręce.
- Kocham cię.
Wrócili do salonu przytuleni. Axl wybuchnął śmiechem szaleńca:
- Kolejni się miziają, o rany!
Izzy prowokacyjnie pocałował Justine.
Myles spojrzał na niego z wyrzutem, i zmierzył dziewczynę spojrzeniem, które mówiło: "Ona jest moja!". Zmusił się do spojrzenia w inną stronę.
Duff się spiął i przygarnął do siebie Martynę, co wywołało serię wyrzutnych spojrzeń Popcorna. Atmosfera była dość zagęszczona, więc Slash przyniósł Jack'a, którym wszyscy się poraczyli, tylko dziewczyny siedziały na boku i nie piły.
- Wiesz co, Justine? - wybełkotał Myles. - Kocham cię!
Justine poczuła się dziwnie.
- To miłe...
- Ona jest moja - burknął Izzy.
- Martyna pobierzmy się! - wypalił Duff. Wszyscy stracili wątek. Sznycel zamrugała i rzuciła się mu w ramiona, piszcząc:
- Och tak, och tak!

Następnego dnia Myles wstał z potwornym bólem głosy, unosząc rozczochraną głowę z podłogi. Zobaczył przytulonych Duffa i Martynę oraz Izzy'ego, Slasha, Stevena i Rudzielca, który złamaną nogę opierał na Saulu.
Jedna osoba nie spała. Blondie rozłożyła się na kanapie, głowę oparła poziomo o oparcie kanapy z góry. Miała zamknięte oczy.
Nie oparł się pokusie i złożył na jej ustach pocałunek. Podskoczyła, krzyknęła i fuknęła mu w oczy dezodorantem... Wcześniej go nie widział. A teraz poczuł. Zamknął gwałtownie oczy i zaczął wrzeszczeć.
- CO TY ROBISZ?!
- A ty co?! Ty durniu, mogłam ci uszkodzić oczy dezodorantem. Ojj... Zrobiłam to już, tak?
Izzy się obudził i przeciągnął.
- Co jest? - zapytał, ziewając. Zobaczył zasłaniającego sobie oczy Mylesa i obok niego jego nową dziewczynę. Zaniemówił. - Co ci jest, Mydelniczko? Zobaczyłeś mydło?
- Ta durna krowa mi psiknęła dezodorantem w oczy! - zapiszczał Myles i kopnął łóżko, czym obudził rudzielca, który jego ból nagrodził śmiechem. - Zamknij się wiewióro! Różo, ale boli!
- Czego ode mnie chcesz? - zapytał świeżo obudzony Duff. Zachichotał.
- Tu pisze, że musisz przemyć oczy wodą i pospać trochę - poinformowała ich Justine, czytając opakowanie. Podała Kennedy'emu niepewnie krople do oczu.
Kiedy już było po wszystkim, nowo obudzona Sznycel zapytała:
- Mówiłeś serio z tym ślubem?
- Jakim ślubem? - zapytał zdziwiony Duff.
- No, naszym! - wyjaśniła niecierpliwie, tupiąc nogą.
- Ale ja jestem jeszcze za młody! - bronił się jej chłopak.
Martyna zamrugała i wybuchnęła głośnym płaczem.
Michael przyglądał jej się zdziwiony, po czym wstał i próbował ją przytulić. Jego dziewczyna go odepchnęła, warcząc:
- Idź do diabła!
Justine szybko podbiegła do Schnitzel, zamachała przecząco ręką i przytuliła przyjaciółkę. Jej wzrok mówił: "Lepiej już idź!". McKagan odsunął się od nich.
- Kotku... Ja... nie chciałem... Naprawdę, uwierz mi, kochanie!
- Nie kotkuj mi tu! - krzyknęła rozdzierająco.
- Lepiej już idź! - powtórzyła szeptem Justine, kręcąc przecząco głową. Blond włosy latały w powietrzu. Duff odszedł zraniony.
Podczas kiedy Myles pomstował na "tę durną krowę", czyli zielonooką dziewczynę, obiekt wyzwisk rzucił się potajemnie na jego torbę. Ciekawy był bowiem zbiegu okoliczności.
"Super, wyglądam jak złodziejka!", pomyślała Kennedy. Wyciągnęła jego portfel, wyszukała dowodu osobistego.
Imię: Myles Richard
Nazwisko: Kennedy
Matka: Michelle
Ojciec: Ray
Ziemia usunęła się jej spod nóg. Przecież Michelle Kennedy to jej ciotka... A Ray to jej wujek... A więc pocałował ją jej własny kuzyn?!
- No a ta... świnia... nawet nie bierze odpowiedzialności! - warknął rozżalony Myles.
- Nie mów tak o mnie, kuzynie - powiedziała sztywno Justine z bladą twarzą. Ona miała kuzyna?!
- COOO?!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cześć! Cieszę się, że komentujesz ten blog/post ;) Powiedz, co ci się w blogu podoba, lub nie, wyraź zdanie o nim i o postach! ;)